niedziela, 18 maja 2014

jęczęsięmęczę #2

znowu czuję się mało swobodnie zawinięta szczelnie w swoją własną osobowość.
miało przecież być dobrze. miało być już tylko lepiej.

piątek, 28 marca 2014

jęczęsięmęczę #1

jestem bez ciebie połową siebie,
czasem nawet jest mnie ćwierć.
przyjdź już. wiem, że jesteś.

niedziela, 2 marca 2014

bez obaw, nikt nie rodzi się sobą.

po raz pierwszy zadrżało we mnie ponad dwa lata temu. we wrześniu. kawałek od domu, bo w berlinie.
zadrżała tam we mnie zmiana. zmiana miała następować we mnie i dotykać mojego otoczenia. zakładała zminimalizowanie niemal wszystkiego. sprowadzenie wszystkiego do mnie samej. do mnie w najczystszej postaci. 

nie potrafię podejmować trudnych decyzji, boję się wybierać. a najgorsze, że gdy już wybiorę, to brak mi konsekwencji. skutkiem tego drżałam przez kolejne dwa lata nosząc w sobie ziarenko zmiany. dwa lata nierównej walki. zasiałam je nie wiedząc ile wysiłku to będzie kosztować i ile czasu minie aż zmiana zapuści korzenie. w międzyczasie podtruwałam wewnętrzną hodowlę całym wachlarzem ludzkich toksyn.

teraz wszystkie toksyny od hodowli skutecznie odcinam. odcinam od niej ludzi. i dopiero teraz czuję, że ziarenko pęka, a zmiana kiełkuje. idea zaczyna nabierać kształtów.


i to nie tak, że już wyszłam na prostą. przede mną jeszcze kilka dobrych, rozedrganych lat. i czasem nawet boję się, że nie dotrwam do momentu, w którym chodowla przebije się na powierzchnię.

podobno trzeba być cierpliwym. podobno trzeba wiele czasu. więc bez obaw. przecież nikt nie rodzi się sobą.